wtorek, 9 września 2014

Wiatr.

Wszystko, co związało się z dobrymi momentami w moim życiu stało się obsesją. Niejednokrotnie byłam pytana o to, co było albo jest w moim życiu najlepsze. Kiedy miałam dziesięć lat odpowiadałam, że jest to rodzina, a dokładniej rodzice i dziadek. Teraz, gdy ewoluowałam do wieku lat dwudziestu odpowiadam, że jest to on.
Poznaliśmy się na dworcu kolejowym. Była mroźna zima, co sprowadzało się do tego, że mimo dwudziestego pierwszego wieku pociągi opóźniały się niemiłosiernie. Stałam wtedy w czarnej kurtce, zaopatrzona w inne typowo zimowe atrybuty. Mój umysł był tak samo zimny jak ręce.
Mróz działał na mnie wtedy orzeźwiająco, jednak nie na tyle, by zapomnieć o rodzinnych problemach. Wyrwało mi się kilka łez, bo nieszczególnie wiedziałam, co począć z moim "teraz" i "jutro". Nie wiedziałam wtedy czy wyniósł to z domu czy jest zakamuflowanym rycerzem, który zauważył kobietę w potrzebie. Od tak podszedł do mnie, opowiedział żart, a skończyło się na tym, że rozmawialiśmy przez dobre półtorej godziny.
Mieliśmy się już więcej nie spotkać, bo mimo wszystko, honor nie pozwalał nam na nawiązanie dłuższej znajomości. Los jednak chciał inaczej - skończyło się na tym, że od tamtej pory spotykaliśmy się regularnie. Więcej - przywiązaliśmy się do siebie, bo o "miłości" żadne z nas wspominać nie chce, a może to tylko moja wina.
Spotkałam się z reakcją - nie wolno, pod żadnym pozorem mówić o winie, jeśli chodzi o zdarzenia, które przydarzają się w naszym życiu bez naszego wpływu. Nawet jeśli chcemy go widzieć, co jest idiotyczne. Masochizm jest idiotyczny, ale przecież masochiści istnieją, prawda? Nie można powiedzieć, że mają się dobrze, bo byłoby to kompletnym paradoksem, ale zdeklarowanej ludności o tych skłonnościach można odnotować coraz większą ilość.
Ja chcę tylko zdeklarować, że nieszczęścia zostawiły mnie w dołku. Jednocześnie deklaruję, że nieszczęścia chodzą parami. Deklaruję, że on jest moim nieszczęściem, bo szczęście wydawało się być zbyt mało pozytywnym określeniem. Pomyślałam wtem, że kompletne odwrócenie będzie brzmiało pozytywnie.
Najważniejsze jest jednak to, że znalazłam mężczyznę, a nie chłopca.
Znalazłam kogoś, kto powoduje, że moje ręce stają się ciepłe tak samo jak umysł wychodzi z odrętwienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz