wtorek, 15 lipca 2014

Krok w przyszłość cz.1

Kiedy tylko opuściłem próg domu poczułem się niepewnie. Trochę dziwne jak na faceta przed czterdziestką. I, nie wprawiło mnie to w zdumienie. Zawsze byłem dziwny - nawet dziś w deszczowy dzień, w kapeluszu, czarnych jeansach, koszuli, papierosie w dłoni i parasolce.
Nigdy nie mogłem sobie znaleźć dobrego miejsca, bo też nigdy nie byłem szczególnie zdecydowany. Zawsze ceniłem sobie wolność. Było mi szkoda, że sam, jakbym był baranem, dałem się strzyc.
Cóż, jednak jeśli chciałem dalej palić, a chciałem, i jeśli chciałem dalej mieszkać w skromnym mieszkaniu, a nie na ulicy musiałem wziąć się za robotę. Przynajmniej taki miałem zamiar.
Kiedy już przekroczyłem próg obskurnego urzędu wiedziałem, że raczej nie czeka mnie tu nic dobrego.
Nie, żebym się bał. Ot, nie ciągnęło mnie do takich miejsc. Od momentu, gdy otrzymałem całkiem spory majątek po babce nie musiałem martwić się o finanse. Do teraz.
Około pół godziny później okazało się, że dostałem pracę. Cieszyłem się. To nie była oszałamiająca radość, która buzuje w głowie niczym szampan.
Właściwie to był tylko powód do tego, by pójść do baru i wypić kilka kolejek.
Gdy tylko opuściłem urząd okazało się, że przestało padać. Szkoda, lubiłem chodzić pod parasolem. To była świetna metoda na spojrzenia ludzi, którzy raczej nie byli mi przychylni. Z drugiej strony droga z urzędu do knajpy nie była długa. Nie, żeby interesowały mnie opinie przypadkowych person na mój temat.
Pięć minut później byłem na miejscu. Zamówiłem pierwszą kolejkę. Wypiłem. Zamówiłem drugą. Opróżniłem do dna. Czułem ciepło rozlewające się najpierw po moim gardle, później w żołądku. Wspaniałe uczucie.
I, gdyby nie to, pewnie usłyszałbym miłą panią, która usiadła koło mnie. Przywitała się, co bardziej mnie rozdrażniło. Nie znałem jej, generalnie ludzie nie wydają mi się tak interesujący jak alkohol... jednak wystarczył rzut oka, bym zmienił zdanie.
Cóż, była młoda, coś koło dwudziestki, piękna i... zaintrygowana moją osobą. To dobrze, że dalej podobam się kobietom. Podobno narządy nieużywane zanikają, więc jeśli chodziło o mojego penisa to trzymałem się tej zasady.
- Co robi tak piękna dama w takim miejscu? - zapytałem. - Uważam, że taka kobieta jak pani powinna przebywać na salonach. - pomyślałem, że ten tekst był średni, było mnie stać na coś lepszego, ale gdy tylko dłużej zastanowiłem się nad meritum uznałem, że pewnie i tak będzie moja.

Dalsze losy bohatera zostaną ukazane w następnej części. 


1 komentarz:

  1. Szczerze mówiąc, ta część jest tylko wstępem, a już zapowiada coś interesującego. Nie mam się czego przyczepić - jak dla mnie bomba. :) Czekam na kolejna część i życzę wytrwania! :D

    OdpowiedzUsuń